393. Z ŻYCIA OPIEKUNKI # 6


Siedziałam dziś cały dzień w mieszkaniu. Pani U wraz z córką i zięciem pojechali w odwiedziny. Zanim pani U zdążyła przekroczyć próg owego mieszkania,córka już od drzwi krzyczała,że: " Matka bierze leki i idzie spać". Gdy ujrzałam starowinkę była skonana. Podobno był to wspaniały dzień i bardziej wspaniałe odwiedziny ( wedłóg córki). Tylko dlaczego pani U była taka zgarbiona i bardzo zmęczona?
Podałam pani U leki i pomogłam przebrać się do snu. Popłakała się biedna. " Co się stało?" - pytam. " Tylko jestem smutna. To było za dużo dla mnie." Pomogłam jej wejść do łóżka. Zamknęłam za sobą drzwi i powędrowałam do kuchni. Na moje stwierdzenie,że dla mamy to było za wiele pani d odpowiedziała : " Ona musi się ruszać." Tak zgodzę się. Tylko bez przesady. Podejrzewam,że zrobiła jej kolejny maraton już nie na 8 km tylko na 10, jak ostatniej soboty. 

Prawda jest taka według mnie: córka chce matkę wymęczyć aby pozbyć się problemu, ciągle wymyśla jakieś zajęcie (dobrze,ale w nadmiarze nie za bardzo); mówi,że matkę bolą plecy gdy nic nie robi ( z moich obserwacji wynika,że pani U jest wrażliwa na zmianę pogody) z czym się nie zgadzam, zaraz po kolacji ( nieważne ,że jest 19.30) matka ma iść do łóżka spać... a i jeszcze jedno : każe zmieniać pampersa nawet do czterech razy dziennie ( nieważne,że jest suchy i ok), bo jest bardzo wrażliwa na zapachy - a pani U na rozkaz ma się załatwiać w ubikacji ( do tego stopnia,że pani U nakłada jeden pampers na drugi)... Porażka!!! Przecież są jakieś granice... Prawda???

Przepraszam, naprawdę przepraszam. Nie mam nic do pań nauczycielek, bezdzietnych i zamężnych,ale ta bije już rekordy głupoty. Wcześniej mając doświadczenie z Ahlen myślałam,że tyczy się to tylko tych niezamężnych. Pomyliłam się!!!
W ogóle brakuje jej szacunku do matki, która ją wychowała. 
Pytam : gdzie ta miłość do matki,która poświęciła się dla mnie?

Pani U wychowała piątkę dzieci. Mąż ciągle w rozjazdach na uczelniach po całym świecie ( znany socjolog, pochodzenia żydowskiego, współtworzył muzeum w Oświęcimiu - jako jeden z wielu). Pani U poświęciła się dla tych dzieci. Dwóch synów i trzy córki. Jeden syn już nie żyje. Drugi serdeczny do tego stopnia,że traktuje mnie jak córkę której nie ma ( to znaczy nie do końca - chodzi mi o jego podejście do mnie). Córka,która mieszka w tym samym domu ( rozumie mnie w sytuacjach podbramkowych, bo sama się zajmowała mamą przez ponad 2 lata) kobieta energiczna i wyrozumiała. Druga bardzo skromna osoba i cierpliwa ( kobieta do rany przyłóż). Tylko ta... z daleka i ... nie wiem gdzie się uchowała...  Boli mnie kiedy ktoś traktuje starszą osobę bez zrozumienia dla jej fizycznych i psychicznych ograniczeń. 

Pozdrawiam.

cathy c.

Komentarze

  1. Podobno jedna para jest w stanie spłodzić 7 różnych / odmiennych typów ludzi. Najwidoczniej ta córka się taka inna trafiła.... Przykre jest to co piszesz, prykre jest obcowanie w takiej rzeczywistości. Mam nadzieję, że ta kobieta uzmysłowi sobie kiedyś (byleby nie za późno) że tak nie traktuje się drugiego człowieka a co dopiero własnej matki....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Mejd chciałam właśnie napisać,że oby uzmysłowiła sobie wcześniej gdy sama będąc trochę młodsza od matki ( pani U ma 94 lata) jak ogranicza nas nasze własne ciało. Co do traktowania ... oby nie była tak traktowana w domu opieki w którym znajdzie się na starość ( bo dzieci które mogłyby się nią zająć niestety nie ma). Pozdrawiam.

      Usuń
    2. No to czasu zostało niewiele. Muszę powiedzieć że podziwiam opiekunów takich jak ty, mnie byłoby trudno zachować umiar w takich sytaucjach. To w ogóle jest wymagająca praca, a patrzenie jak twój podopieczny staje się malutki przy najbliższych byłoby dla mnie nie do zniesienia

      Usuń
    3. 94 lata... Przecież z taką starowinką trzeba się obchodzić z czułością i przyjaźnią, uważając maksymalnie na jej zdrowie. Cóż za piekielne nasienie z tej córki.

      Usuń
    4. Kochana przeszło mi to przez myśl... tylko na głos jakoś powiedzieć ... nie... ;-(

      Usuń
    5. Miejmy nadzieję, że starsza pani przetrwa ekscesy córki. Trzymam kciuki za jej zdrowie.

      Usuń
  2. O kurcze. przeraza mnie to i naprawdę bardzo Cię podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Sisi tu się serce kraje. Co do podziwu...
      Poza tym powoli myślę nad banerkiem Klubu Zbuntowanych Blogerów... ;-)
      Pozdrawiam serdecznie. :* dla Vizer.

      Usuń
  3. Słabo... wiesz u mnie na oddziale jest jeszcze gorzej - bardzo często zdarzają się pacjenci kompletnie bez rodziny ( panna/kawaler) i przychodzą sępy z dalszej rodziny, które myślą, że szpital to hotel i jak zostawi się pakunek to już nie trzeba po niego wracać

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam moja droga. To też znam z mojego doświadczenia opiekunki. Powiem szczerze, że jest to dla mnie równie przykre. Szpitale czy też domy opieki traktowane są jak przechowalnia niepotrzebnych bagaż. Jeśli przychodzi się po coś to tylko po pieniądze. Widziałam to wielokrotnie. Serce się kraje. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie ciekawie... ale tak niestety jest i będzie coraz gorzej, wiadomo za czym teraz pędzi świat :(

    U mnie lepiej, parówki pomogły :)

    Na łączach Kasiu , buziak

    Ania

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam serdecznie. Dziękuję za Twój komentarz. Dzięki niemu mogę zajrzeć na Twego bloga. Pozdrawiam. cathy c.

Popularne posty z tego bloga

734. ROZDANIE NA DOBRY NOWY POCZĄTEK

653. ROZDANIE AZJATYCKIE U BABCI NA STRYCHU

741. DNO DNA LUTY 2018