397. CO BY NIE BYĆ GOŁOSŁOWNYM




Witam Was dziewczyny w tym Nowym Roku.
Parę dni temu, gdy doszłam nieco do siebie robiąc porządki w szafkach ( bo gdzieś trzeba schować pięćsetny żel pod prysznic albo tysięczne mydło do rąk) natrafiłam na niepozorną zieloną torebkę. A w niej... w niej znalazłam swoje mydła (raczej ich niedobitki), które robiłam te parę latek temu. Dla mnie to lata świetlne temu. Choć mówią,że tego się nie zapomina jak jazdy na rowerze. Trochę w tym jest racji.

Wracając do tematu. Otóż już od jakiegoś czasu straszę,że zrobię pare mydełek.Te na zdjęciu pochodzą sprzed co najmniej sześciu lat. Uchowały się... jakoś. W odmętach mojej szafy w łazience. Wierzcie mi moje drogie,że ta szafa jeszcze wiele "skarbów" kryje w sobie.

LAWENDOWE



Robione metodą na zimno.Oliwa Pomace,olej kokosowy i rycynowy. Jako dodatek olejek eteryczny lawendowy i suszona lawenda dla lekkiego peelingu. Cięte z bloczka.
Po mimo leżenia "odłogiem" w zielonej torebce nie straciło na wartościach. Pieni się doskonale. Jakby zelżało. Stało się delikatniejsze.Tylko zapach jest słabszy.

SKŁAD :




KOKOSOWE




Przepis stworzony na potrzeby wymagań cioci mego Małża. 
Chciała mieć kokosowe to dostała. :) A że nie miałam pod ręką oleju kokosowego w tamtym czasie, w przepisie wylądowało mleczko kokosowe które nadało delikatności mydełkom.
Ciocia stwierdziła,że jest doskonałe i ... tak już zostało.
Oliwa Pomace, olej sojowy i słonecznikowy nadały twardości mydłu. Natomiast wspomniane wcześniej mleczko kokosowe nadało delikatności i sprawiło, iż mydełko miało lepsze właściwości pielęgnujące. Mydło wciąż się doskonale pieni. Przy czym piana jest delikatna.

SKŁAD :




PRZETAPIANE


Zeschło się całkiem po mimo opakowania. Było przetapiane po nieudanym eksperymencie z przepisem. Z tego co pamiętam owy eksperyment okazał się zbyt twardym i niepieniącym się mydłem ( co wcale nie oznacza,że mydło jest złe). Przyzwyczailiśmy się do tego,że mydło wytwarza mnóstwo piany w czasie użytkowania. 
Im mniej mydło się pieni tym więcej ma właściwości pielęgnacyjnych. Ale musiałam je dostosować do odbiorców.
Więc przetopiłam je,dodałam olejek cytrynowy i żółty barwnik Wiltona. Wyszło to co widać na zdjęciu. Składu jednak nie pamiętam. Było ich tak wiele... :)

RÓŻANE


Przepraszam Was od razu za jakość zdjęcia.  To mydło ma w sobie zapewne olej kokosowy i palmowy. Jego faktura i wygląd na to wskazuje. Olejek różany i czerwony barwnik Wiltona. Te robiłam dla mojej Mendy. Uwielbiała je. W wyniku przeleżenia w kącie straciło "trochę" na zapachu. Już jedno zużyłyśmy jakiś czas temu. Latem znalazłam całe pudło na szafie w pokoju u Ewy. W trakcie wizyty w Wieliczce pare powędrowało do Mineralnej Kasi. Reszta została i czeka na zużycie jako mydła do rąk.



Tak więc mam nadzieję,że choć trochę udało się  mi przybliżyć Wam moje dawne poczynania w dziedzinie mydlarskiej. 
Obecne będą miały miejsce już w tym miesiącu. Tym razem chcę spróbować jeszcze metody wyrabiania mydła na ciepło.
Metoda ta pozwala mieć mydło na "już". Gotowe do użytku.


Pozdrawiam.

cathy c.


Komentarze

  1. Wow, niezłe wykopaliska :D Też tak czasem mam, że coś znajduję w mieszkaniu po czasie ;) Podziwiam umiejętności mydlarskie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale znaleziska 😊 a już myślałam, że to nowe dzieła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Aniu już tak długo mówię o tym, że robiłam i zrobię mydła... Znajdując te z postu postanowiłam Wam je pokazać. Jak w tytule postu : nie chcę być gołosłowna. Nowe mydełka już za parę dni, gdy ogarnę kuchnię i Ewa wróci do szkoły. Pozdrawiam serdecznie. :*

      Usuń
  3. Ooo lawendowe podoba mi się najbardziej :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Odkopałaś skarb... swój własny! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam serdecznie. Dziękuję za Twój komentarz. Dzięki niemu mogę zajrzeć na Twego bloga. Pozdrawiam. cathy c.

Popularne posty z tego bloga

734. ROZDANIE NA DOBRY NOWY POCZĄTEK

653. ROZDANIE AZJATYCKIE U BABCI NA STRYCHU

741. DNO DNA LUTY 2018