543. LOTION DO RĄK ZAUBERHAFT O ZAPACHU MELONA BALEA
Witam Was ciepło.
Dziś chcę powiedzieć Wam o lotionie do rąk Balea. Pochodzi on z tegorocznej letniej limitki ( Wesołe Miasteczko). Zapach shake arbuzowy. Faktycznie ma w sobie wodniste tony zapachowe. Czuć,że nie jest to taki pełny arbuz jak w przypadku kremowego żelu pod prysznic tej samej firmy. Nie jest to też mdlący zapach. Nie nudzi się użytkownikowi.
Mieści się w 300ml butelce z pompką. Wygodne to rozwiązanie i bardzo higieniczne. Konsystencja raczej z tych lejących się. Rzekłabym,że nawet bardzo. Rozsmarowuje się bardzo dobrze. Ilość większego ziarenka grochu wystarcz. Jeśli przesadzimy z ilością lotionu będziemy musiały/li długo wsmarowywać w dłonie aż do ostatecznego wchłonięcia.
Ja myję swoje ręce bardzo często. Zwłaszcza w pracy. Uczucie nawilżenia jest krótkotrwałe. Trwa ono około godziny. Aplikację trzeba powtarzać wielokrotnie w ciągu dnia. Lotion na pewno nie nada się dla osób z suchą skórą rąk. Raczej wskazany jest dla niewymagających dłoni.
Jest bardzo wydajny. Swój używam od początku sierpnia. Czyli jakieś dwa i pół miesiąca.Co dziennie i parę razy dziennie. Zużycie w tym momencie sięga góry białego szyldu z napisem Balea. Podejrzewam,że do lutego przyszłego roku go wykończę.
Lotion ten oceniam na słabą 4.Dobrze,że zapach jest ok i nie męczy nosa.
Jeśli chodzi o skład... To zaraz po wodzie mamy glicerynę. Następnie na czwartym miejscu masło shea. Na dziewiątym pantenol, a na jedenastym oliwę z oliwek ( trochę mało). Na trzecim od końca wosk carnauba, a na piątym czysty mocznik ( też za mało).
Pozdrawiam.
cathy c.
Dziś chcę powiedzieć Wam o lotionie do rąk Balea. Pochodzi on z tegorocznej letniej limitki ( Wesołe Miasteczko). Zapach shake arbuzowy. Faktycznie ma w sobie wodniste tony zapachowe. Czuć,że nie jest to taki pełny arbuz jak w przypadku kremowego żelu pod prysznic tej samej firmy. Nie jest to też mdlący zapach. Nie nudzi się użytkownikowi.
Mieści się w 300ml butelce z pompką. Wygodne to rozwiązanie i bardzo higieniczne. Konsystencja raczej z tych lejących się. Rzekłabym,że nawet bardzo. Rozsmarowuje się bardzo dobrze. Ilość większego ziarenka grochu wystarcz. Jeśli przesadzimy z ilością lotionu będziemy musiały/li długo wsmarowywać w dłonie aż do ostatecznego wchłonięcia.
Ja myję swoje ręce bardzo często. Zwłaszcza w pracy. Uczucie nawilżenia jest krótkotrwałe. Trwa ono około godziny. Aplikację trzeba powtarzać wielokrotnie w ciągu dnia. Lotion na pewno nie nada się dla osób z suchą skórą rąk. Raczej wskazany jest dla niewymagających dłoni.
Jest bardzo wydajny. Swój używam od początku sierpnia. Czyli jakieś dwa i pół miesiąca.Co dziennie i parę razy dziennie. Zużycie w tym momencie sięga góry białego szyldu z napisem Balea. Podejrzewam,że do lutego przyszłego roku go wykończę.
Lotion ten oceniam na słabą 4.Dobrze,że zapach jest ok i nie męczy nosa.
Jeśli chodzi o skład... To zaraz po wodzie mamy glicerynę. Następnie na czwartym miejscu masło shea. Na dziewiątym pantenol, a na jedenastym oliwę z oliwek ( trochę mało). Na trzecim od końca wosk carnauba, a na piątym czysty mocznik ( też za mało).
Pozdrawiam.
cathy c.
Dla samego zapachu juz bym chciała ;-)
OdpowiedzUsuńWitam. Patrycjo ja właśnie z tego względu jeszcze jeden mam w zapasach. Ach to zbieractwo... Kiedy ja to zużyję??? ;-) Pozdrawiam.
UsuńRaczej nie sięgnęłabym po taką wersję zapachową.
OdpowiedzUsuńnie używałam jeszcze nic z BALEA - żel jaki wpadł mi w ręce z niemieckiej firmy to ELKOS i zapach całkiem, całkiem :)
OdpowiedzUsuń