544. LITTLE BLACK DRESS EAU FRAICHE AVON
Witam Was moje kochane.
Dziś znów będzie avonowo. Tym razem zapachowo.
Na tak zwaną "tapetę" wejdzie dziś Little Black Dress Eau Fraiche.
Avon "wypuścił" go w zeszłym roku jako alternatywę dla normalnego LBD. Powiem Wam,że "mała czarna" (wciąż mówię o normalnej) jest dla mnie zbyt ciężkim kalibrem, z lekka duszącym i męczącym. Za to dla wielbicielek cięższych perfum jest idealna. Mała różowa również była dość lekka i zwiewna. Niestety już jej niema w katalogach. I tak pozostało mi wypróbować Eau Fraiche.
No powiem Wam,że w pierwszym momencie czujemy słodką cytrynę i grejpfrut ( górna nuta). Potem zaś różnorakie kwiaty z przebijającą się na pierwszy plan piwonią ( nuty serca). Na końcu wyczuwamy lekkie powonienie piżma (nuta bazy).
Zapach nie jest mdły,ale nie jest też wybitny. Jak to powiedział mój podopieczny : "Nadaje się dla każdej kobiety". Czyli co? Niewyróżniający się z tłumu zwyklaczek. Taki całoroczny codzienniak dla każdej z nas i w każdym wieku.
W domowej szafie czeka jedna buteleczka ( 50 ml) i ... sobie poczeka jednak.
Pozdrawiam.
cathy c.
Nie znam tego zapachu, ale wydaje się ciekawy.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji go powąchać ;)
OdpowiedzUsuńNie znam go, ale warto mieć w posiadaniu taki niewyróżniający się zapach, po który można sięgnąć w każdej chwili :)
OdpowiedzUsuńWitam. Też tak myślę... :-) Pozdrawiam.
Usuń