557. Z ŻYCIA OPIEKUNKI # 10 ABSURDY C.D.


Witam serdecznie. 
Dziś niedziela. Leniwy poranek ( jak dla mnie). Ostatni tydzień był jakiś dziwny. Ni to zabiegany, ni to leniwy ( jeśli w mojej pracy można być leniwym i powolnym). 

Absurdów ciąg dalszy. Właściwie to co pare dni mogłabym przytaczać jakiś, ale uznałam że nie warto pierdołami zawracać sobie głowy.

1) Znowu pranie. Wszystko zaczęło się od powieszenia czystych ręczników i ścierek kuchennych na wieszakach. Po śniadaniu mówi : " Ta ścierka nie jest czysta!" "Jest wyprana i przeprasowana tylko ma plamy" - mówię. " A w jakiej temperaturze prałaś?" " W 75stopniach." Poszedł dalej. Wiedziałam,że będzie go to męczyć. 

Po mniej więcej dwóch godzinach zaczął : " Zobacz na metce na ręcznikach jest 60 stopni." Pokazuje mi z drżącymi rękoma. "Oczywiście, ale wyprałam w większej temperaturze aby zdezynfekować wszystko." " Tam jest 60 i będziesz prała w 60 -ciu!" - krzyczy.  Na co ja spokojnie odpowiadam : " W domu również piorę. Mam ponad dwudziestoletnie doświadczenie w praniu. W domu segreguję na kolory i temperatury prania. Ręczniki piorę w 95 stopniach dla dezynfekcji. A pan nie ma płynu dezynfekującego ani odplamiacza, bo nie używa... więc temperatura 60 czy też 75  stopni niczego nie zmieni. A nawet lepiej dla ręczników." "Będziesz prała w 60!" - krzyczy coraz głośniej. " Nie! Ma pan problem z plecami i stopami ( niby grzyb na paznokciach). Ja również używam tych ręczników i muszę chronić siebie. Tak jak używam rękawiczek przy smarowaniu jednego i drugiego, tak będę prać w takiej temperaturze. Poza tym pana proszek jest do niczego. " " Mi odpowiada!" "Ale mnie nie!" - rzekłam wychodząc z pomieszczenia.

Prawda jest taka,że płyn którego używa jest bezzapachowy. Przeznaczony jest do lekkiego prania. Nie posiada w składzie silniejszych środków czyszczących i doprawdy nie można po nim oczekiwać wywabienia "ciężkich" plam kuchennych. Temperatura zrobi swoje oczywiście, ale plamę po kawie czy też po jabłku nie do końca spierze. 

2) Kolejny poranek. Zeszłam na dół do jego części mieszkalnej. Mył się w łazience. Nagle otwiera drzwi i mówi :
"Idę wziąć prysznic. Teraz." Bez żadnego Dzień dobry czy czegoś w tym stylu. "Ok. To kiedy mam zejść?" - pytam, bo prysznic jest w piwnicy. " Za jakieś pół godziny" "Dobrze." - odpowiadam dodając- " W takim bądź razie śniadanie zacznę robić za jakieś 20 minut." "Nie! Teraz!" Patrzę na niego wryta i mówię : "Przecież idzie pan pod prysznic, a zanim pan wróci wszystko będzie zimne." "Oczywiście,że później... ale teraz chcę musli..." "Ok. Zrobię panu." Zabieram się do robienia tego przeklętego musli,gdy słyszę jeszcze z łazienki : "Napiję się także soku z marchwi lub jabłka... Albo nie ciepłej herbaty rumiankowej." W tym momencie nie wytrzymałam i pognałam do drzwi łazienki : " Niech się pan zdecyduje! Albo robię całe śniadanie teraz i pan je je,albo robię je po kąpieli??!!"  Widząc moje zdenerwowanie odpowiada : " Nie, nie ... Potem." 

Gdy trwała ta jakże bezcenna i bezsensowna dla niego konwersacja, była godzina 8 - ma z minutami. Gdy wreszcie siedliśmy do śniadania, była ... godzina 10 - ta z minutami.
Dwie godziny czekałam na jego łaskawe przybycie na śniadanie ... pominę to,że tego ranka byłam naprawdę głodna.

Pozdrawiam. 

cathy c.

Komentarze

  1. Lepiej zmień pracę, wyjdzie Ci na zdrowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Kamilo. :-) Kiedyś na pewno zmienię... Teraz jednak ciężko...trochę. Pozdrawiam Ciebie i całą rodzinkę Twą. :-)

      Usuń
  2. Jeny , można psychicznie się wykończyć :( wytrwałości życzę i lepszych podopiecznych już na zawsze -buziak :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Aniu ... ta praca taka jest... Niestety. Po tyc sytuacjach nazwaliśmy go z Małżem - Gargamel, bo tak i wygląda i zachowuje się... ;-) Staram się prawie wszystkie sytuacje traktować z humorem... Inaczej juz dawno przestałabym pracować. A co do tego że jestem u niego pomimo tego,że pisałam iż nie powrócę to... Moja szefowa nie miała kogo do niego wysłać. Byle do końca stycznia. Będzie dobrze. Dziękuję Aniu. Przesyłam też :-*.

      Usuń
    2. No czasem nie ma innego wyjścia a pracować trzeba , taka nasza rzeczywistość ...

      Trzymaj się kochana :*

      Usuń

Prześlij komentarz

Witam serdecznie. Dziękuję za Twój komentarz. Dzięki niemu mogę zajrzeć na Twego bloga. Pozdrawiam. cathy c.

Popularne posty z tego bloga

734. ROZDANIE NA DOBRY NOWY POCZĄTEK

653. ROZDANIE AZJATYCKIE U BABCI NA STRYCHU

741. DNO DNA LUTY 2018