381. DNO DNA LISTOPAD 2015 # 7
Witam serdecznie.
Dzisiaj na mojej twarzy króluje make-up "no make-up". Chodzę też w tę i z powrotem. Jutro wylatujemy z berlińskiego lotniska do Karlsruhe ( do córki pani U) a ja wciąż nie jestem spakowana. Dużo rzeczy raczej nie wezmę,ale czasu trochę powinnam mieć na "wrzucenie drobiazgów" do torby. Nie zapowiada się jednak aż do wieczora. Osa ugryzła mnie jednak w nos. :D
Te słowa pisałam wczoraj. Dziś już siedzę przed komputerem w Karlsruhe. Miasto położone w kotlinie tak jak Zielona Góra. Tylko "odrobinę" głębiej. Przywitała nas mgła i zimno. Rano nie było na nic czasu. Spakowałam się i sprzątnęłam swój pokój w niecałą godzinę. Za szybko to wszystko było. Potem ... potem był lot samolotem z Berlina do Karlsruhe. Dla mnie koszmar. Nie cierpię latać. Samo wznoszenie się i opadanie działa na moje uszy tragicznie. Pani U podróż zniosła nad wyraz dobrze. Cały czas trzymała mnie za rękę. Chciała mnie pocieszyć. Dość już o moich bolączkach.
Przychodzę do Was z denkiem, bo to już czas najwyższy aby rozliczyć się z niego. Formuła denka uległa "lekkiej" zmianie. Napiszcie proszę w komentarzach czy jest ok.
RĘCE
No i to już wszystko moje drogie. Życzę Wam miłego wieczoru.
Pozdrawiam.
cathy c.
Dzisiaj na mojej twarzy króluje make-up "no make-up". Chodzę też w tę i z powrotem. Jutro wylatujemy z berlińskiego lotniska do Karlsruhe ( do córki pani U) a ja wciąż nie jestem spakowana. Dużo rzeczy raczej nie wezmę,ale czasu trochę powinnam mieć na "wrzucenie drobiazgów" do torby. Nie zapowiada się jednak aż do wieczora. Osa ugryzła mnie jednak w nos. :D
Te słowa pisałam wczoraj. Dziś już siedzę przed komputerem w Karlsruhe. Miasto położone w kotlinie tak jak Zielona Góra. Tylko "odrobinę" głębiej. Przywitała nas mgła i zimno. Rano nie było na nic czasu. Spakowałam się i sprzątnęłam swój pokój w niecałą godzinę. Za szybko to wszystko było. Potem ... potem był lot samolotem z Berlina do Karlsruhe. Dla mnie koszmar. Nie cierpię latać. Samo wznoszenie się i opadanie działa na moje uszy tragicznie. Pani U podróż zniosła nad wyraz dobrze. Cały czas trzymała mnie za rękę. Chciała mnie pocieszyć. Dość już o moich bolączkach.
Przychodzę do Was z denkiem, bo to już czas najwyższy aby rozliczyć się z niego. Formuła denka uległa "lekkiej" zmianie. Napiszcie proszę w komentarzach czy jest ok.
RĘCE
1 - Mydło do rąk Isana w piance - Przyjemnie pachniało brzoskwinią (nie był to zbyt sztuczny zapach). Niestety wysuszał moje łapki. Powrotu nie planuję.
2 - Mydło do rąk w płynie Citrus Zing Avon Senses - Doskonale i świeżo pachniało ( zapach długo utrzymywał się na rękach). Nie wysuszało rąk. Powrót planuję,ale w innych wersjach.
3 - Mydło do rąk Cien mleko i miód - Nie mogę zbyt wiele na jego temat powiedzieć. Zużyłam po zmienniczce. Wysuszało ręce.
4 - Balea mydło antybakteryjne - kupiłam je mojej podopiecznej z myślą o myciu rąk i przepieraniu skarpet uciskowych. Totalna pomyłka wszech czasów. Nie wiem jakie właściwości antybakteryjne posiada,ale po użyciu ręce są wysuszone na wiór.
5 - Dusch Das owoce i śmietanka - to mydełko pozostawiła moja poprzedniczka na umywalce pani U. Było ok. Znam je od dawna. Ani mnie ziębi ani grzeje. Powrotu nie planujemy.
CIAŁO
6 -Balea żel pod prysznic Fresh Smoothie - bardzo przyjemny, kremowy. Zapach orzeźwiający i pobudzający. Myć mył. Pienić się pienił. Jak zawsze produkty Balea. Polecam.
7 - Avon Naturals żel pod prysznic Zielona Herbata i Werbena - super zapach i orzeźwienie.Doskonały na poranny prysznic. Zapach utrzymywał się przez dłuższą chwilę po kąpieli. Myć mył i pienił się dobrze. Tylko jakoś szybko się skończył (liczyłam że jest nieskończenie pełen :)).
8 - Ives Rocher Bleu Vegetal - żel z tegorocznej letniej limitki. Zapach typowy dla lata. Lekki i przyjemny. Skończył się szybko. Konsystencja odrobinę zbyt lejąca się.
9 - Tetesept płyn do kąpieli śliwka i pieprz - cudowny na tę porę roku. Doskonały na wieczorną odprężającą kąpiel. Ja stosowałam go jako żel pod prysznic. W tej roli sprawdził się równie doskonale. Zapach ciepły i otulający. Powrót planuję,ale w innej wersji zapachowej.
10 - Treclemoon Sweet Apple Pie Hugs - miniaturka z zimowej limitki, która starczyła mi na trzy prysznice. Przyjemna i słodka jak ciasto jabłkowe,które pamiętam z Londynu. Może wrócę.
11,12 - balsamy własne, fiołkowy i sosnowy - resztki z wykonanych dla znajomych. Doskonale nawilżały i natłuszczały. Stosowałam je na wieczór przed snem. Uprzyjemniały mi sen. Szybko się wchłaniały. Skóra była dobrze odżywiona i gładka w dotyku po użyciu.
13 - balsam do ciała echinacea i olej z kiełków pszenicy Avon Care - orzeźwiający przyjemniaczek. Doskonały na poranki. Nie dość że nas budzi to jeszcze dba o naszą skórę. Mam jeszcze jedno opakowanie w zapasach.
14 - olejek do masażu i kąpieli Volcanic Iceland planet Spa Avon - Dokonały pod prysznic. Pozostawia skórę gładką i miękką w dotyku. Odżywia. Na pewno wrócę.
15 - krem do ciała z tej samej wersji co olejek wyżej - dobrze się rozsmarowywał. Odrobinę bielił. Z wchłonięciem się trzeba było chwilkę poczekać. Nie wrócę chyba do tej formy kosmetyku. Olejki pod prysznic są lepsze i mniej kłopotliwe. :) Tak myślę,ale najpierw muszę zużyć zapasy kremów i balsamów do ciała. :)
16 - Balea koncentrat pod oczy - przynosi efekty przy długotrwałym użytkowaniu. Powoli, ale i tak uważam że warto. Wrócę na pewno.
17 - Biolaven żel myjący do twarzy - był ok. Kiedyś wrócę do niego.
18 - Anew Clean żel do mycia twarzy , skóra tłustej i mieszanej - po pierwsze używam go od miesiąca i post o nim pojawi się lada dzień, a po drugie przelałam go do opakowania Biolaven. Powiem tyle,że konsystencję ma gęstą i zawiera SCI, które jak wiecie bardzo lubię.
19 - Balea maska do twarzy z olejem winogronowym i witaminami - odrobinę mnie zapchała, doskonała dla cery suchej,wydajna.
20 - Balea maseczka lawendowa - doskonała do cery mieszanej i tłustej, uspokaja cerę. Regularnie stosowana zmniejsza pory. Jej zapach odpręża.
21 - oczyszczająca maseczka do twarzy Volcanic Iceland Planet Spa Avon - to moje drugie opakowanie a to już coś mówi za siebie. Polecam ją szczególnie osobom chcącym utrzymać w ryzach swoją cerę.
22 - Ziaja Liście Zielonej Oliwki maseczka do twarzy - dobra,szkody mi nie zrobiła, wrócę na pewno.
23 - Ziaja maska oczyszczająca Szara Glinka - powrotu nie planuję. Zapchała mnie niestety już po jednym użyciu.
24 - Floslek żel pod oczy z arniką - na początku działał super, potem jakby jego właściwości przestały znikać. Okazał się wtedy zwyczajnym żelem pod oczy nic nie robiącym.
USTA
25 - Sylveco pomadka z pilingiem - zużyłam ją do końca,ale wielkiego wrażenia na mnie nie zrobiła. Wolę zrobić własny peeling do ust.
INTYMNIE
26 - Jessa wkładki higieniczne - zawsze używam ich podczas mego pobytu "u Niemców". Są dobre i tanie na tyle,że do nich wracam.
27 - żel do higieny intymnej - zapomniałam już z jakiej firmy ponieważ opakowanie po Tołpie przeżywa swoje już trzecie życie i przeżyje ich jeszcze zapewne wiele. Płyn był dobry. Robił co ma robić. Nie podrażniał. To tyle na jego temat.
28 - dezo w kulce On Duty max protection - bubel i jeszcze raz bubel. Wysuszał i podrażniał.
29 - mgiełka Figa Avon Naturals - mgiełka jak mgiełka. Spisywała się dobrze. Tylko ten zapach mnie dusił. Jednak zbyt słodki dla mnie,ale dobry przed snem. Pomagał zasnąć.
WŁOSY
30 - szampon Bale czerwona pomarańcza i kwiat Neroli - jego właściwościom myjącym nie mam nic do zarzucenia, tylko jako powrót do normalnego szamponu okazał się niezbyt korzystny. W ogóle powrotu do normalnych szamponów nie planuję... Całe szczęście,że Małż przesłał mi mój fiołkowy szampon ( o którym zapomniałam wspomnieć razem z dwoma innymi rzeczami w poście o przesyłce od niego).
31,32 - maseczki Biovax - nie zrobiły na mnie również żadnego wrażenia.Mam jeszcze pare i muszę je zużyć. Powrotu nie planuję. No chyba,że do nowej serii Bamboo... żeby spróbować oczywiście.
No i to już wszystko moje drogie. Życzę Wam miłego wieczoru.
Pozdrawiam.
cathy c.
Olejek planet spa mnie ciekawi bo lubię zarówno tą serię jak i olejki :)
OdpowiedzUsuńJa też moja droga. Ja też... :-)
UsuńŻel Biolaven bardzo lubię :) A znaleźć dobre mydło do rąk za niewielkie pieniądze to nie lada wyzwanie.
OdpowiedzUsuńWitam. To prawda, że ciężko znaleźć. Przede wszystkim aby nie wysuszało dłoni. Ja wciąż szukam. Dojdzie do tego, że sama sobie zrobię. Tylko jak zapasy na 8 czy też 12 tygodni targać ze sobą do pracy? Nic to poszukiwania trwają... Pozdrawiam.
UsuńDenko konkretne i swietnie, przejrzyście opisane! Kurcze, ale Ty masz stresująca pracę dziewczyno. Pozdrawiam goraco:)
OdpowiedzUsuńWitam kochana Sisi. Dzięki za opinię o zmianach. Co do pracy...Moja to pikuś w porównaniu z Twoją i Twoimi ciągłymi delegacjami. Niby pracujesz na miejscu a ciągle w domu Cię nie ma.Ja wyjeżdżam, ale potem wracam i na tyłku siedzę w domu do następnego wyjazdu. Zdrowia małemu życzę. Dużo. Pozdrawiam serdecznie. :-)
UsuńWczoraj nabyłam swój pierwszy żel myjący Biolaven, bo zamierzam go używać ze szczoteczką do twarzy ;)PS. Ja w ogóle nie cierpię podróżować, nie tylko samolotem ;)
OdpowiedzUsuńDużo mydła zużywasz ;)
OdpowiedzUsuńKochana mam taki nawyk. Ręce muszę myć regularnie. Przed "oporządzeniem" podopiecznego,po również, przed jedzeniem... itp. To normalne dla mnie w tej pracy i w domu na codzień. Pozdrawiam. :-)
UsuńOj ciekawi mnie ten szampon z Balea! ;)
OdpowiedzUsuńDuże denko , a taki podział bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPrzejrzyście , dobrze się czyta i ogląda .
No i podziwiam za konsekwencje zbierania pustych opakowań :D
Buziak i samych dobrych dni pod obcym niebem :*
Anna
Pozdrawiam Cię równie serdecznie i ściskam. :*
UsuńHej mam małą sprawę do ciebie ale wyśle email 😉
OdpowiedzUsuńOk. Będę czekać.
Usuń