732. SKARPETY PEELINGUJĄCE SOULIMA
Cześć moje Słońca! ☺
Tylko chwilkę mnie nie było. Pracy wiele. Te ostatnie trzy dni były bardzo męczące... psychicznie. Pani Marta stała się hiperaktywna i wszystko było na nie. Wieczorami kładłam głowę do poduszki i zasypiałam.
Dzisiejsza recenzja będzie z tych krótkich. Skarpetki te kupiłam latem będąc w Krakowie. Gdy zobaczyłam je w Pigmencie zdawały się być ciekawą opcją. Trzymałam je na stopach przez dwie godziny. Skóra zaczęła się łuszczyć dopiero po tygodniu. Schodziła słabo przez następne dziesięć dni. Nie piszę,że są złe... po prostu dla mnie są za słabe. Sprawdzą się raczej u osób z delikatnymi stopami.
Pozdrawiam.
cathy c.
Do tej pory tylko raz używałam tego typu skarpetek i mam mieszane uczucia ;)
OdpowiedzUsuńWitaj Czekoladko! :-) Te to był u mnie skok w bok od Silcatil. Słabe się dla mnie okazały. Wracam do wyżej wymienionych. Pozdrawiam ciepło.
UsuńNigdy jeszcze nie stosowałam takich skarpetek. Wydaje mi się, że jakiś czas temu był na nie większy szał.
OdpowiedzUsuńWitaj Iwonko! Tak był. Jednak w moim przypadku ten wynalazek jest zbawieniem. Mam tyle zgrubień,że większość tradycyjnych peelingów nie daje rady. A tu rach ciach i po krzyku. ;-) Pozdrawiam serdecznie.
UsuńJa najczęściej sięgam po takie skarpetki z Labiotici :)
OdpowiedzUsuń